piątek, 30 czerwca 2017

Owoce Lutyni

Owoce Lutyni

Wiosna. Czas ruszyć w nieznane. Nie musi to być inny kraj czy odległa wyspa. Na Dolnym Śląsku ciągle odkrywamy nowe, niezwykłe miejsca, całkiem blisko Wrocławia, w których wcześniej nie byliśmy. Tym razem, w pełni kwitnienia drzew owocowych, wybraliśmy się do Lutyni - pospacerować po sadzie.

Historyczna Lutynia

Lutynia to niezbyt duża wieś na zachód od stolicy Dolnego Śląska, tuż za Leśnicą. Z oddali widać jej dwie kościelne wieże. Ma bogatą historię - to tu w trakcie wojny siedmioletniej w 1757 r. dowodzący wojskami pruskimi król Fryderyk II Wielki pokonał wojska austriackie. Zadecydowało to o pozostaniu Śląska w rękach Prus, a wydarzenie to upamiętnia pomnik znajdujący się w pobliżu historycznego pola bitwy, pomiędzy Lutynią a Błoniami.

We wsi znajduje się zabytkowy budynek dawnego Muzeum Bitwy pod Lutynią, z początku XX w., a na prywatnej posesji stoi inny ciekawy obiekt - drewniany wiatrak typu koźlak z 1845 r. (niestety bez skrzydeł).

Zachęcam gorąco do poszukania i obejrzenia zdjęć i pocztówek dawnej Lutyni. Muzeum posiadało ciekawą makietę bitwy oraz kolekcję mundurów prezentowaną na woskowych figurach żołnierzy. A zabytkowy pomnik, z którego do dziś pozostał jedynie cokół, był 15-metrową Kolumną Zwycięstwa zwieńczoną rzeźbą bogini. Szkoda, że dziś są to już tylko ciekawostki historyczne. Podobno pole bitwy zwiedził kiedyś sam Napoleon Bonaparte. Kto wie...

Na obrzeżach Lutyni znajduje się kilka sadów. My udaliśmy się do położonego z dala od głównych dróg pięknego sadu państwa Anny i Bolesława Szlączków. Soki z ich jabłek to prawdziwy rarytas.

Owoce Lutyni
Spotkanie pod kwitnącą jabłonią

Sad znajduje się w rodzinie pani Anny od prawie 40 lat. Początkowo pani Ania pomagała rodzicom w pracach sadowniczych, później z biegiem lat role odmieniły się i to rodzice pomagali przy pielęgnacji drzew. Dziś w sadzie chętnie pracują synowie. I tak wielka pasja i miłość do natury przechodzi na kolejne pokolenie.

Oprócz wielu gatunków jabłoni, rosną tu grusze, śliwy, wiśnie, brzoskwinie i pigwy. Spacerując między pięknie kwitnącymi drzewami, właścicielka sadu opowiedziała nam o różnych odmianach jabłoni, wskazała które owoce są najlepsze na soki, a z których powstaje najbardziej aromatyczny ocet. Pani Ania umie rozpoznać każdy gatunek po liściach i kwiatach, choć nam wszystkie drzewa wydawały się podobne.

Dla mnie najsmaczniejsze są nadal Szampiony, choć uwielbiam też Elstary czy Gold Milenium - przyznaje z uśmiechem pani gospodarz.

Owoce Lutyni Anna Szlączka


Owoce Lutyni
Podczas tej przemiłej wizyty, wiele dowiedzieliśmy się o ciekawym życiu drzew, o owadach (na końcu sadu znajduje się pasieka), ale także o ciężkiej pracy w sadzie. Od listopada do czerwca/lipca państwo Szlączka sami pielęgnują 8-hektarowy sad: przycinają drzewa, wycinają te stare lub chore, nasadzają nowe, szukają ciekawych odmian (najprawdopodobniej stworzyli jedną własną). Na czas zbiorów potrzeba jednak więcej rąk do pracy.

Właścicieli można spotkać w sadzie codziennie. Od 2003 roku w uprawie owoców stosują zasady Integrowanej Produkcji. Oznacza to, że środki ochrony roślin i nawozy są tu ograniczone do minimum. Prowadzone są stałe obserwacje temperatury, gleby czy samych liści, zliczane są szkodniki w specjalnych pułapkach, a panią Anię można często spotkać z mikro-lupą, dzięki której odpowiednio wcześnie wykrywa szkodniki. Ograniczone środki chemiczne stosuje się tu w ostateczności, dzięki temu otrzymywane co roku wyniki badań (z Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa) potwierdzają, że owoce nie zawierają pozostałości chemicznych. Przy tak wielkiej ilości uczuleń i alergii, jakie spotykamy w dzisiejszych czasach, jest to naprawdę ważne. Właścicielka sadu spotkała już osoby uczulone na owoce, które jabłka z ich drzew jadły bez strachu i późniejszej wysypki.

Z tych pysznych i zdrowych owoców od 2011 roku powstają tłoczone soki – czyste jabłkowe i takie z dodatkiem malin, gruszek, czarnej porzeczki, aronii lub mięty. Bez konserwantów, bez dodatku cukru, bez wody – stuprocentowy sok. Państwo Szlączka szczególnie dumni są z soku jabłkowo-pigwowego, dostrzeżonego w czasie XV wojewódzkiego konkursu „Nasze Kulinarne Dziedzictwo – Smaki Regionów”. Pani Ania tworzy również wspaniałe niefiltrowane, niepasteryzowane, żywe octy: jabłkowy (ze specjalnie dobranych odmian jabłek) i z kwiatów czarnego bzu. Taki naturalnie fermentujący ocet dojrzewa pół roku, ma w sobie wiele cennych składników odżywczych, posiada właściwości lecznicze i jest stosowany w medycynie naturalnej. W sadzie możemy również zaopatrzyć się w dżemy i powidła - niskosłodzone lub  całkiem bez dodatku cukru.

Zamiłowanie gospodyni sadu do naturalnych produktów i zdrowej żywności sprawiło, że Owoce Lutyni zostały członkiem organizacji Slow Food Dolny Śląsk. Państwo Szlączka działają aktywnie i slowfoodowo, prowadzą różne ciekawe szkolenia i warsztaty. Należą również do Stowarzyszenia LGD "Kraina Łęgów Odrzańskich". Pani Ania, bardzo życzliwa, ciepła i otwarta, kocha dzieci i dla nich chętnie udziela się edukacyjnie. Niedługo powstanie tu ciekawa Zagroda Edukacyjna, a sadownikom marzy się specjalna szkółka, gdzie każdy z przywiezionej ze sobą gałązki mógłby stworzyć drzewo. To oczywiście nie koniec pomysłów. Pod koniec kwietnia odbyło się tu II Święto Sadu i choć pogoda nie dopisała, dopisali uczestnicy – licznie przybyli miłośnicy przyrody, smakosze, rękodzielnicy. Niektórzy przyjechali aż z Pomorza.

Pani Ania chciałaby takie imprezy organizować cyklicznie, o różnej tematyce i jak sama twierdzi „z różnym rozmachem”. Sad jest piękny przez cały rok, a dzięki takim spotkaniom każdy z nas będzie mógł tego doświadczyć. Gorąco polecamy to urocze miejsce, pełne rodzinnej atmosfery.

Owoce Lutyni
Owoce Lutyni 

Gospodarstwo Sadownicze "Owoce Lutyni"
Anna i Bolesław Szlączka
email: soki@owocelutyni.pl
telefon: 697 886 632
Przepis na prosty orzeźwiający sorbet jabłkowo-porzeczkowy
przepis na sorbet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz